Archiwum październik 2002, strona 1


paź 15 2002 Peja"Randori" dla wszystkich fanoof Sykusia:)))...
Komentarze: 12

To jush chyba moj 3 blog i na kazdym z nich pojawial sie tekst tego utworu dlatego nie zamierzam tego zmieniac i zamieszczam go tesh tu:))) Wszelkie skargi i zazalenia z tego powodu prosze kierowac w swoich komentarzach:))) Diabli jak masz sie kompromitowac to lepiej nic nie pish hehe a zreszta pisz polewanie sie z ciebie to przyjemnosc:)))

Randori

Masz tu liryczną zadymę
Prawdę będę głosił, spontaniczne masz "okosi"
Atak ponawiam, za brutalność łapię karę
Złapię cię za moment i zdobędę "wanzaj"
Sprowadzony do parteru przytrzymam cię parę sekund
Pora na duszenie, czy wytrzymasz na bezdechu? (mate)
Sędzia przerywa znam komendę
Poprawiam czarny pas, który niebawem zdobędę
Mów do mnie mistrzu bo od tego nie odejdę
Mam przyzwyczajenia, nawyki ich nie zmienię
Z dumą się odnoszę, jeśli przegram cię docenię
A na razie prowadzenie, poszarpana judoka
"Onomato" na podium z wiarą w siebie i Boga
Tak było dziesięć lat temu
Teraz z mikrofonem dla ludzi podczas jamu
Matę zmieniam na podest, skład sędziowski na dj-ów
I dalej walczę, uruchamiam wyobraźnie
Minął czas młodzieńczy i sny o olimpiadzie
A ja na tym podkładzie przypominam, że jestem
I nie tylko ręki gestem, także kanonadą snów
Chcesz coś mówić to mów, mistrz powrócił ma się zdrów

Ref.: Konsekwentnie zamykałeś przede mną każde drzwi
Jak mogłeś przypuszczać, że zabraknie mi sił
A tu pokłady energii w jednej chwili uwolnione
Teraz my jesteśmy górą decyduję co wybiorę, co wybiorę
Ochłapy nie dla mnie, myślisz, że gadasz z baranem
Nikt z was nie przypuszczał, że otworze drzwi taranem

Jestem dumny z bycia MC, nie ukrywam, że mam talent
Wykorzystam go w pełni pomimo wad i zalet
Bliżej mi do króla bo przeciętniak to walet
Z aspiracją na asa, z jokerem stworzę parę
I kilka przechwałek, wszystko mam poukładane
Na ławę nie zejdę nawet gdy dostanę karę
Rezerwowy ze mnie żaden, jak rasowym napastnikiem
Czuje w sobie straszną parę, widzisz mnie na piedestale?
I słusznie się chwale, cudze znam, lecz swoje wale
Pokerowe mam rozdanie, już przegrałeś, parol w banie
Kolejny raz agentus na rap dawno "onomato"
Jak akcję terminator, nic nie poradzisz na to
Możesz tylko nazwać szmatą, wtedy gotuj się na bitwę
Rymy lub starcie fizyczne, w strachu bełkoczesz modlitwę
I nie dasz nam rady i tak dla zasady
Pokażę ci, że głowę mam nie od parady
Pokażę ci jak moim wykonaniu zabrzmią słowa
Tylko ja jeden potrafię tak artykulować
Wyraz dźwiękonaśladowczy, "onomato" weź zobacz
Posłuchaj i się przybij i przestań dyskutować
To onomatopeja rapu polskiego nadzieja
Przełożeni MC na polskiego wodzireja
Odebrana ci nadzieja na zwycięstwo, znasz ten temat
Marzą ci się zyski, sława, teledyski
Ile sprzedaż z promocją, dwóch koła jesteś bliski
Powiem ci jedno, kurwa nic nie znaczysz dla mnie
Chciałbyś tworzyć niezależnie, byś wyglądał bardzo marnie
Peja K, szykuj zapadnie, pętla mocno zaciśnięta
Powtórz modlitwę, weź żarliwie się przeżegnaj
Masz ostatnie życzenie, wszystko o co poprosisz
Poza jednym ocalenie, nie ma szans, a me sumienie
Pozostaje bez zmian, jest nieczułe na twą zgubę
I przegraną jak rubel, stoisz nisko w kantorach
A tu zmora, kamora, wolno stylowa szkoła
Egzekucję czas wykonać
Dziesięć, dziewięć do jednego, do zera, mniej nawet
Tyle się dla mnie liczysz ty twój podkład i alfabet
Mam więcej mocy, więcej pary, więcej sił i zalet
Ekspresja nie balet, brak mi salonowych zasad
Wciąż nie ułożony inteligent bez szkoły
Z posmakiem peneriady, bez skazy typu zdrady
Full emocji bez przesady, wraca potforna pewność siebie
Więc nie montuj barykadu, z marszu wszystko rozjebie
Z marszu rozpierdole wszystko, każdy zna moje przezwisko
Które zwycięstwa jest blisko
Życie to boisko i nie każdy tu gra czysto
Jak dawał Wiśniowy Ski Składu druga połowa
Mocny jak Żołądkowa po której destrukcja hotelowa
Lampka raz uruchomiona samoczynnie już nie skona

Ref.

Konsekwentnie zamykałeś przede mną każde drzwi
Jak mogłeś przypuszczać, że zabraknie mi sił
A tu pokłady energii w jednej chwili uwolnione
Teraz my jesteśmy górą decyduję co wybiorę, co wybiorę
Ochłapy nie dla mnie, myślisz, że gadasz z baranem
Nikt z was nie przypuszczał, że otworze drzwi taranem
Każdą bramę, każdą pieprzoną bramę (you lose)
Ta, DeOeNIU, Ski Skład, Peja, dwa zero zero jeden, Doniu

shatankowy_zmysl.... : :
paź 14 2002 Grammatik "Puste pokoje" dla Lets...
Komentarze: 28

Yyyyy...poprostu tekst o ktory prosila Lets:D

Puste pokoje

Nie jestem sam (nie jestem sam), nie jestem sam kiedy bębny grają x4

Niektórzy ludzie wybierają różne drogi
Szczęście istnienia, w końcu strome schody
W bezbarwnym tłumie ludzi bez twarzy tyle
Jestem tam sam, ale przecież nadal żyję
Tyle czasu opętany strachem
Wolność wyboru jak wiara między Bogiem, a Allachem
Jedyna rzecz, może to coś da mi
Ale wiem, że w tłumie też jesteśmy sami
W łzach na**** czy błyskach fleszy
Jak białe kruki na niebie złote litery kreślisz
Z tymi ludźmi, którzy swój bagaż nieśli
We własnych cieniach tylko przyjaciół mają
Nie jestem sam, kiedy bębny grają
Gdy moje rymy coś do powiedzenia mają
Czasami muszą, choć się tak nie dzieje
Widzisz, po to jest wiara, aby mieć nadzieję
Wszyscy wiedzą, że po nocy zawsze dnieje
Samotny księżyc znika za horyzontem
Jak każdy człowiek stanę przed swoim sądem
Mimo tych wszystkich ludzi, którzy ze mną stali
Byli wielcy, teraz są tacy mali
Tyle, co dali, nikt jeszcze nikomu nie dał
Pewność siebie, liryczna rzeka i opieka
Kiedy znalazłem miejsce
Samotny człowiek walczy ze swym szaleństwem
Rzeczywistością rzuconą na barykady
Po to ma stopy, żeby zostawiać ślady
Po to ma życie, żeby po nim kroczyć
I samotności pewnie patrzeć w oczy

Nie jestem sam (nie jestem sam), nie jestem sam kiedy bębny grają x2

To ukojenie w bitach
Spokój w trzeszczących płytach
Puste pokoje, a ktoś z membrany głośnika obok
To pomaga zostawić smutek za sobą
No bo jak nie być z tobą, to rymowane pisać słowo
W tych czterech ścianach zamyka się wszystko
One wiedzą wszystko
Z nimi dzielę się każdą myślą
Nie dam się zwariować w muzyce znajdę ucieczkę
W realistycznej gadce prawda jest mym lekiem
Najważniejszy to sposób mice albo farby
Lub strzały do bramki
Bo dzisiaj środek jest nieważny
Cel się liczy, wieczorem nie gapić się w sufit
Nie być smutnym, gdy o szyby deszcz zagra melodię
Dziś wieczorem ja z książką lub z pilotem w ręku
Może poskładam coś z jakichś dźwięków
Może powstanie kilka kartek tekstu, nie wiem
Lekarstwo znajdę, by poskładać sam siebie
I wygram radząc sobie sam
Żyjąc w pustych pokojach

Sam pośród czterech ścian
Samotnie po stromych schodach ku przeznaczeniu
To przez życie bieg, do obranego kiedyś celu
Za plecami zostają stłumione głosy ludzi wielu
Wiara w siebie nie pozwala, aby być w ich cieniu
Myśl o spełnieniu, o tym wszystkim, co przed nami
Gdy w samotności leczymy najgłębsze rany
Czy dzień będzie szary, gdy zostaniemy dalej sami?
Wielka niewiadoma-nasza przyszłość przed oczami

Nie jestem sam (nie jestem sam), nie jestem sam kiedy bębny grają x7

shatankowy_zmysl.... : :
paź 13 2002 Disturbed "Stupify" for Nazi Front...
Komentarze: 14

Jestem sqrwielem i nie mowie wcale ze mi z tym dobrze...wszystkich ktorych kiedy kolwiek zranilem przepraszam...(Lets,Olivka,Alinka) to chyba najwazniejsze osoby...nie mam nic wiecej do powiedzenia...po za jednym...nie bede mial jush nikogo w necie...a frajerow pierdole jak monitoring na stadionach...Ciapek ten utwor jest dla ciebie moj realny druchu hehe

Stupify

Yea
Bringing you another disturbing creation
From the mind of one sick animal
Who cant tell the difference
And got stupefied

I’ve been waiting my whole life for just one fck
All I needed was just one fck
How can you say that you don’t give a fck
I myself stupified coming back again

All I wanted was just one fck
One tiny little innocent fck
When I feel like im shit out of luck
I myself stupefied coming back again

Why do you like playing around with
My narrow scope on reality
I can feel it start slipping
I think I’m breaking down

Why do you like playing around with
My narrow scope on reality
I can feel it all start slipping away

See but I don’t get it
Don’t you think maybe we could put it on credit
Don’t you think it can take control when I don't let it
I GET STUPEFIED!

Its all the same you say
Living in a lie and I don’t get it
Don’t you think maybe we could put it on credit
Don’t you think it can take control when I don't let it
I GET STUPEFIED (x2)

All the people in the left wing rock
And all the people in the right wing rock
And all the people in the underground rock
I myself stupefied coming back again

All my people in the high-rise rock
And all my people in the projects rock
And all la hente, and the bario rock
I myself stupefied coming back again

Why do you like playing around with
My narrow scope on reality
I can feel it all start slipping away
And I think im breaking down
(x2)

See man I don’t get it
Don’t you think maybe we could put it on credit
Don’t you think it could take control when I don't let it
I GET STUPEFIED!

Its all the same you say
Living and I don’t get it
Don’t you think maybe we could put it on credit
Don’t you think it could take control when I don't let it
I GET STUPEFIED! (x2)

And don’t deny me
No baby no
Don’t deny me
And darlin’ don’t be afraid

And I don’t get it
Don’t you think maybe we could put it on credit
Don’t you think it could take control when I don't let it
I GET STUPEFIED!

Look in my face, stare in my soul
I begin to stupify
(x5)

Look in my face, stare in my soul…(x7)
I begin to stupify

shatankowy_zmysl.... : :
paź 10 2002 Big Cyc"Marian Wierny Kibic" dedykuje ten...
Komentarze: 19

Nio wlasnie kawalek ten jest dla kibicoof ktorzy wiernie stawia sie przed sfoimi tv w sobote wspierajac nasza cudowna reprezentacje.......yyy....albo poprostu reprezentacje slowo "cudowna" sie wytnie...ojjj...chyba ze wygraja i to wysoko:D A kto w to wierzy niech podniesie reke!!!Obstawiamy wynik ja moofie 3-0 dla naszych chlopcoof;P

Marian wierny kibic

Marian to był wierny kibic
Swej drużyny nie opuścił
Kibicował, podśpiewywał
Przeciwników pięścią młócił

Hej kibice, hej kibice
Posłuchajcie tego tonu
Krwawe to są opowieści
I historia ze stadionu

Ref.. UUUUOOOEEEE
Posłuchajcie tego tonu
UUUUOOOOEEEEE
To historia ze stadionu

Kiedy naszym bramkę wbili
Marian szalik wziął na szyję
I przydusił nim sędziego
1-0, drugi nie żyje

Wrzaski, piski, wielki ryk
Mecz przerwano, już po szkodzie
Prawo korzyści, grajcie dalej
Marian siedzi w radiowozie

Ref.. UUUUOOOEEEE
Posłuchajcie tego tonu
UUUUOOOOEEEEE
To historia ze stadionu

Gdy do domu wracaliśmy
Noże, pałki cepy, kosy
To Mariana pomściliśmy
Z kopa w jaja lewym prostym

Suki jadą na sygnale
Blady świt za oknem tryska
Wiara kibicuje dalej
Ludzie leją się po pyskach

Ref.. UUUUOOOEEEE
Posłuchajcie tego tonu
UUUUOOOOEEEEE
To historia ze stadionu

shatankowy_zmysl.... : :
paź 10 2002 Nagly Atak Spawacza "Pedal Roman" dla Diabli:D...
Komentarze: 13

Dedykuje ten teks mojej "milosci" Diabli.....

Pedał Roman

 

Chyba Cię kocham ale tego nie rozumiesz

Bo ty chyba nic do mnie nie czujesz

Mur między nami jest tak wysoki

Nie można go obejść ani przeskoczyć

Bariera psychiczna zbudowana przez ludzi

Którzy chyba nigdy tego nie czuli

Nie wiem co robić gdy jesteś blisko

Powiedzieć Ci o tym czy siedzieć cicho

Mam nadzieję że to kiedyś wyczujesz

Spojrzysz na mnie i wreszcie zrozumiesz

Powiem Ci wtedy jak bardzo cię kocham

Nie będę się czuł jak skończony idiota

Przy Tobie się czuję naprawdę bardzo dobrze

Już nie będę miał nigdy złych wspomnień

Stara rana w sercu się prawie zagoiła

I wiem że Ty byś mnie nigdy tak nie zraniła

Jesteś inna niż wszystkie dziewczyny

Dlatego Cię tak bardzo misiu lubimy

 

Ja jednak Ciebie lubię najbardziej

Kocham Cię bardzo mówię poważnie

Twoje imię brzmi tak wspaniale

Kocham Cię mój silny Romanie

To nieprawda co mówią że jesteś pedałem

I tak im wszystkim nigdy nie ufałem

Wspaniała z Ciebie Romanie dziewczyna

Lubię smak jaki ma Twoja ślina

Najbardziej lubię jak wracasz z pola

Wtedy jesteś tak ładnie spocona

Lubię zapach jak się trzy dni nie myjesz

A później mnie brutalu bierzesz na siłę

Kocham Twój przedziałek i Twoje pejsy

Uwielbiam Twoje wspaniałe żółte zęby

Ciebie tylko tak mocno kocham

Tobie nie przeszkadza to że nie mam oka

Gdy pierwszy raz w Jambalay-u mnie ujrzałeś

Z radości na mój widok aż się zjebałeś

 

Kocham Ciebie ty mój Prosiaczku

Moje Słonko mój mały Warchlaczku

Kocham Ciebie ty mój Buraczku

Moja Jarzębinko mój mały Robaczku

 

Wiedziałem że będzie z nas dobrana para

Ja lubię fiołki a Ty tulipany

W Twoje urodziny osrałem Cię jak spałeś

Obudziłeś się wtedy i tak ładnie roześmiałeś

Raz chyba tylko byłeś na mnie zły

Wyjebałeś mi z bani bo nie otworzyłem Ci drzwi

Lubię z Tobą oglądać zachód słońca

Siedzimy wtedy na skurwiałej łące

Patrzymy na siebie i mocno przytulamy

A wokół nas tylko żaby i bociany

Próbował mi Cię odbić Kazimierz Wihóra

Zajebałem sztachetą tego głupiego chuja

Jesteś mój i tylko mój

Nie odbierze mi już Ciebie żaden głupi chuj

 

Kocham Ciebie ty mój Prosiaczku

Moje Słonko mój mały Warchlaczku

Kocham Ciebie ty mój Buraczku

Moja Jarzębinko mój mały Robaczku...

 

 

shatankowy_zmysl.... : :